Polonez News Canada official website

PRACOWAŁEM Z KRZYSZTOFEM KRAWCZYKIEM

Z Krzysztofem Krawczykiem pracowałem w latach 1977-78 czasach jego największej popularności w Polsce. Graliśmy hale na 5-7 tys. widzów przed kapelami rockowymi. To był duży show, ponad 50 osób. Alex Band, chórek z którego powstał Lombard, grupa baletowa Sabat oraz goście – na przykład Wojtek Gąssowski. Koncerty prowadził Krzysztof Materna lub Tadeusz Drozda. Pracowaliśmy dla Estrady Poznańskiej.
Muzykę i teksty pisali dla Krzysztofa najlepsi z najlepszych – Wojtek Trzciński i Bogdan Olewicz. Nie dam złego słowa o Krzysztofie powiedzieć. Był bardzo pracowity. Wymagał dużo od wpółpracowników jak też od siebie. Każdy koncert był ważny. Kochał publiczność i ona to czuła. Jego popularność była niezwykła. Wystarczy przypomnieć, że zagrał 18 (!) razy Salę Kongresową w Warszawie. Dzięki niemu zjadłem pierwszą golonkę po bawarsku w Poznaniu i pierwszego amerykańskiego steka w Nowym Jorku. Musiał wyjechać do USA ponieważ prezes telewizji – Szczepański – jedną decyzją wyeliminował go z polskiego rynku w 1978 r. po festiwalu w Sopocie. Po prostu radio (wtedy było jedno – państwowe) przestało grać jego piosenki a telewizja (wtedy była jedna – państwowa) przestała go pokazywać. Upadł też jego kontrakt z niemiecka wytwórnią płytową Polydor. Skończyło się na singlu.
Kiedy kilka dobrych lat temu występował w Toronto zapytałem go czy jeszcze mu się chce śpiewać, czy nie ma dosyć. Wskazał scenę na której było kilkanaście osób i powiedział: – Zobacz ilu ludzi mam na utrzymaniu…
To był dobry człowiek. R.I.P.
To zdjęcie wręczył mi w Nowym Jorku w 1979 r. (gdzie spotkaliśmy się przypadkiem) z dedykacją:
Sewerynowi z życzeniam pomyślności na ziemii amerykańskiej od Krzysztofa Krawczyka z którym (nie zapomnij) pracowałeś ładnych parę miesięcy !!!

Seweryn Reszka